Wracając dziś z pracy, jak zawsze raczyłam się latami '80 w radiu VOX.
Nagle, na środku, prawie autostrady, prawie trasy szybkiego ruchu, wyłania się niewiasta z brystolem i wymalowanym ma czarno napisem WROCŁAW.
Nagle, na środku, prawie autostrady, prawie trasy szybkiego ruchu, wyłania się niewiasta z brystolem i wymalowanym ma czarno napisem WROCŁAW.
Zatrzymałam się, myśląc, iż owa niewiasta na pewno zmarzła i potrzebuje pomocy.
A kto, jak nie ja, jest skory pierwszej pomocy niewiastom?
Ochoczo ruszyłam.
Na wstecznym.
Pod prąd.
A kto, jak nie ja, jest skory pierwszej pomocy niewiastom?
Ochoczo ruszyłam.
Na wstecznym.
Pod prąd.
Żyję, dojechałam cała.
Podrzuciłam niewiastę na wylotówkę na Wrocław i tak zajęta rozmową, nie zwróciłam uwagi, że za mną nadjechał inny samochód. Niewiasta wypakowała się z mojego małego czołgu, na końcu wręczyłam jej banana, który został mi od śniadania. Taka bananowa komitywa jajnikowa.
Trochę zmaltretowany, ale niewiasta się bardzo ucieszyła. Podałam jej brystol z napisem WROCŁAW i okazuje się, że ni to umyślnie, ni to nieświadomie, zatrzymałam jej transport prosto do samego Wrocka!
Podrzuciłam niewiastę na wylotówkę na Wrocław i tak zajęta rozmową, nie zwróciłam uwagi, że za mną nadjechał inny samochód. Niewiasta wypakowała się z mojego małego czołgu, na końcu wręczyłam jej banana, który został mi od śniadania. Taka bananowa komitywa jajnikowa.
Trochę zmaltretowany, ale niewiasta się bardzo ucieszyła. Podałam jej brystol z napisem WROCŁAW i okazuje się, że ni to umyślnie, ni to nieświadomie, zatrzymałam jej transport prosto do samego Wrocka!
I tak pożegnałam niewiastę z bananem z biedronki.
Niewiasta charakteryzowała się szeroka wiedzą geograficzną, etnologiczną oraz cechowała się wysokimi umiejętnościami przetrwania w trudnych warunkach. Od lat licealnych bowiem uprawia AUTOSTOPING po krajach europy.
Wśród kilku historyji, jakie miała okazje mi opowiedzieć, znajdowała się opowieść o Turku.
Turek był kierowcą tzw. tira.
Zabrał kolegę niewiasty stopem, gdzieś w głąb europy zachodniej. Bajer polegał na tym, że Turek, jak i kolega jechali w tym samym kierunku, lecz Turek musiał zrobić obowiązkową pauzę. Dogadali się, to na migi, to w języku starożytnych Indian, że kolega poczeka z kierowcą, rozbije posłanie do spania przed pojazdem.
Tak też zrobił.
Ułożył się do snu, na ziemi, przed wielkim tirem i nawet zasnął. Aż usłyszał jakieś szelesty. Niby śpi na ziemi, w szczelnym śpiworze, a coś się na niego pcha! Po chwili, oczy gdy oczy nabierały ostrości, dojrzał, że Turek jest obok niego.
Nagi!
W "gotowości".
Turek był kierowcą tzw. tira.
Zabrał kolegę niewiasty stopem, gdzieś w głąb europy zachodniej. Bajer polegał na tym, że Turek, jak i kolega jechali w tym samym kierunku, lecz Turek musiał zrobić obowiązkową pauzę. Dogadali się, to na migi, to w języku starożytnych Indian, że kolega poczeka z kierowcą, rozbije posłanie do spania przed pojazdem.
Tak też zrobił.
Ułożył się do snu, na ziemi, przed wielkim tirem i nawet zasnął. Aż usłyszał jakieś szelesty. Niby śpi na ziemi, w szczelnym śpiworze, a coś się na niego pcha! Po chwili, oczy gdy oczy nabierały ostrości, dojrzał, że Turek jest obok niego.
Nagi!
W "gotowości".
Niestety zakończenia tej historii się nie dowiedziałam... czy ktoś oberwał, czy żyli długo i szczęśliwie.
Podziwiam tę młodą niewiastę. Pełen szacun za odwagę.
Ja wolę pozostać przy swojej Lepszej Połówce!