Mogłabym rzec, że był dziś powrót Dziwy Cmentarnej.
Ale nie
do końca.
Zostałam wydelegowana do wymiany pewnej części kwiecia na
grobach najbliższych. Ponieważ Matka Rodzicielka pochorowała się dość znacznie,
musiałam przejąć te obowiązki.
A z racji swojej przeszłości, jako znana i
lubiana Dziwa Cmentarna, wiedziałam, co kupić, jak i gdzie wetknąć.
Zanim jednak doszło do wtykania musiałam wyjąć.
I tak poszłam na plac spoczynku rodzinnego wuja, wyciągnęłam
rękę jak chytra baba z Radomia po kwiata do wymiany i słyszę:
„Złodziejka! Złodziejka kwiatów”
Teraz powinnam się zwać Dziwa – Złodziejka kwiatów!
I znowu przypomniało mi się, jak przymarzałam do płyty nagrobnej z lastryka... nigdy więcej.
… także usłyszałam, że nie jestem zarozumiała, tylko pewna
siebie. Nie jestem apodyktyczna tylko umiejętnie, ale nieugięcie przekonuje do
swoich racji!
I o dwie wady mniej w życiorysie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz